Ta recenzje była napisana już jakiś czas temu i tak sobie czekała w poczekalni. Ale pech chciał, że strona Tony Moly została uznana przez mojego antywirusa jako niebezpieczna i cały post poszedł... w krzaki. ;] Nie było mocnych, musiałam pisać od nowa.
Ten eyeliner był moim pierwszym koreańskim zakupem, dokonanym pod wpływem przeczytanych wielu pozytywnych opinii. I nie ukrywam - przyjaciółki, która mi go poleciła. Backstage Gel Eyeliner od kilku lat jest najlepiej sprzedającym się produktem firmy Tony Moly.
Na początku Backstage Gel Eyeliner dostępny był w dwóch klasycznych kolorach - czarnym i brązowym. Z czasem Tony dodał kilka innych kolorów, w tym cztery typowo letnie - żólty, pomarańczowy, jasnoniebieski i nie pamiętam jaki. ;] Nie jestem pewna, czy cztery ostatnie są jeszcze dostępne.
Zestawienie dostępnych kolorów.
opis producenta:
Tony Moly Backstage Gel Eyeliner zawiera 'thixotropic gel' (wybacznie, ale nie wiem jak to przetłumaczyć na polski). Żel jest miękki, łatwy w aplikacji. Zawarty w składzie silikon sprawia, że eyeliner jest bardzo wodoodporny, a przy tym długo utrzymuje się na skórze. Nie powoduje podrażnień oczu.
sposób użycia:
jako eyeliner: Nabrać odpowiednią ilość na pędzelek i narysować linię przed zastygnięciem żelu.
jako cień: Rozsmarować delikatnie i szybko na powiece, zanim wyschnie.
skład:
opakowanie: Eyeliner zamknięty jest w plastikowym słoiczku, zakręcanym od góry. Słoiczek zabezpieczony jest plastikową nakrywką. Natomiast pędzelek schowany jest w czarnej nakrętce.
konsystencja: Eyeliner ma przyjemną, 'miękką' konsystencję. Łatwo się nim operuje na powiece.
kolor: Kolor który posiadam to czerń. Kolor jest głęboki, nie blednie w czasie noszenia.
pojemność: 4g
cena: na Ebay'u do kupienia już od ok. $7
ogólna ocena:
Przyznaję, że na zupełnym początku nie byłam zadowolona z tego zakupu. Ale wynikało to z faktu, że był to mój pierwszy eyeliner tego typu i po prostu musiałam nauczyć sie go używać. Teraz jest podstawą mojego makijażu i nie wyobrażam sobie nie mieć go w kosmetyczce. :)
Eyeliner mam już dosyć długo - na pewno z rok jak nie więcej, a jak widać na zdjęciach wcale dużo go nie ubyło. Łatwo rozprowadza się go na powiece. Szybko zasycha, nie odbijając się na powiece. Jednak jeśli rysujemy mocniejszą kreskę, warto ją zabezpieczyć. Mnie co prawda jak dotąd nie zrobił psikusa i nie zostawił żadnych śladów, ale warto dmuchać na zimne. Rzeczywiście z tym co obiecuje producent - nie smuży, nie rozmazuje się. A co za tym idzie - jest baaardzo długotrwały. Mój rekord to ponad 10 godzin (wliczając w to popołudniową drzemkę xD). Eyeliner przez cały ten czas był na swoim miejscu w nienaruszonym stanie. W tym czasie krem BB ze dwa razy zdąży się wytrzeć. ;D Przetestowałam też jego wodoodporność. Padający deszcz również mu niestraszny. :]
Wygodnym rozwiązaniem jest dołączony pędzelek, schowany w nakrętce. Oczywiście można używać innego. Ja jednak z przyzwyczajenia wykorzystuję ten. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam, że pędzelek jest teleskopowy.
Wspominałam już, że eyeliner nie smuży. Ale jeśli nie wyschnie, a my przez przypadek go potrzemy - zrobimy sobie taką oto krzywdę.
Eyeliner Backstage bez problemu zmywa się olejkiem do demakijażu. Pły micelarny Biodermy także radzi sobie z jego zmywaniem. I w razie potrzeby szybkiej poprawki trzymam go pod ręką.
A tak eyeliner prezentuje się po ponad 7 godzinach noszenia. Kolor nie wyblakł, a kosmetyk nie wytarł się.
Może się na niego skuszę :-) W swoim czasie miałam żelowy liner z Lioele, ale wygrał z nim ten w pędzelku, który jest dla mnie idealny :-)Z resztą żelowy z Lioele wyglądał praktycznie identycznie jak ten Tony Moly :-) Znów mnie zachęciłaś do zakupów XD
ReplyDeletePo głowie chodzi mi liner w pędzelku i pewnie zaopatrzę się w jakiś. :) A co do podobnego wyglądu opakowań, to też to zauważyłam.
DeleteJak dla ten żelowy liner to strzał w dziesiątke i innego tego typu nie będę już szukać. :]
no nieźle jak potrafi przetrwać nawet popołudniową drzemkę:] kiedyś mnie kusił, zwłaszcza przez to kosmiczne opakowanie;)
ReplyDeleteNa twarzy z makijażu wytrzymuje najdłużej, w dodatku bez uszczerbku. Dopiero pod koniec dnia (czyli po jakiś 12 godzinach) widać bardzo delikatne przetarcia u nasady rzęs.
DeleteNie kosztuje dużo, a normalnie Mr. Perfect z niego. :]
świetnie wygląda! podoba mi się, to że od razu w opakowaniu mamy pędzelek.. na podróże jak znalazł :)
ReplyDeleteRozwiązanie z pędzelkiem jak najbardziej trafne. Co prawda nie muszę poprawiać go w ciągu dnia, ale i tak zawsze jest w kosmetyczce. :)
Delete