Blogger Templates

November 2, 2013

trochę kultury: La Catrina



Dzisiejszy wpis jest kompletnie niekosmetyczny. Nie zamierzam ukrywać, że od jakiegoś czasu odczuwam na swoim blogu brak świeżości. Recenzje, nowości, skany magazynów to oczywiście podstawa. Ale potrzebuję czegoś jeszcze. Czegoś "po mojemu". A że z wykształcenia jestem kulturoznawcą (o, i czegoś się przy okazji o mnie dowiedzieliście :]), co jakiś czas planuję wpisy stricte kulturowe - tak jak ten. Mam jeszcze jeden pomysł na kolejną serię postów, ale o niej dowiecie się później. ;)

Tak więc tych, którzy chcą odpocząć od pudrów, cieni i lakierów - zapraszam dalej. :]
La Catrina to postać z kultury meksykańskiej. Jej twórcą jest Jose Guadelupe Posada, choć na początku tak się nie nazywała. Posada żył w czasach, kiedy jego kraj cechował się dużymi nierównościami społecznymi. Jego kościotrupie postaci, ubrane "po dworsku" miały pokazywać, że śmierć będzie taka sama dla wszystkich, bez względu na zajmowaną w społeczeństwie pozycję.


Posada nazwał tę postać Garbancera. W tamtych czasach było to określenie kobiety o indiańskim pochodzeniu, która zapatrzona w Europę i wszystko co z nią związane żyła na modłę europejską, odcinając się od swoich korzeni. Między innymi dlatego Garbancera ma białą skórę - żeby zatuszować indiańską karnację. "Ubrana" była jedynie we francuski kapelusz ze strusimi piórami.

Postać stworzona przez Posadę stała się sławna dzięki muralowi Diego Rivery (mąż Fridy Kahlo) - "Sen niedzielnego popołudnia w parku Alameda Central". Imię Catrina pochodzi od słowa catrin, oznaczające osobę modnie się ubierającą, lubiącą sie bawić. I to właśnie Rivera jako pierwszy ubrał Catrinę w długą suknię.
Chłopiec trzymający Catrinę za rękę to Rivery, a drugi (ten prowadzący ją pod rękę) - Posada.



Od tamtej pory postać stworzona przez Posadę na dobre zadomowiła się w kulturze Meksyku, stając się (moim zdaniem) najbardziej charakterystycznym symbolem tego kraju, pojawiającym się dosłownie wszędzie.

Sposób przedstawienia Catriny jako symbolu śmierci pokazuje, że śmierci jako takiej nie należy się bać. W kulturze meksykańskiej śmierć jest bowiem dalszym ciągiem życia. A raczej prawdziwym życiem, bo te dotychczasowe, na ziemi, jest czymś przelotnym, nietrwałym.



 








Tworząc ten post korzystałam ze stron www.mexican-folk-art-guide.com, mexicomagicoblog.blogspot.com oraz www.miedzykulturowa.org.pl; zdjęcia pochodzą ze strony Flickr.



I jak - dobrnęliście do końca? ;) Jak Wasze wrażenia na mój pomysł o postach z dziedziny kultury?


4 comments:

  1. Moja droga, teraz to mnie kupiłaś jeszcze bardziej :-)
    Wiele lat temu chciałam studiować kulturoznawstwo, więc bardzo chętnie poczytam tego typu posty :-)
    Mało tego, kiedyś miałam przez rok zajęcia, które miały co prawda inną nazwę, ale były faktycznie kulturoznawstwem XD (pamiętam, bo musiałam prowadzić jedne zajęcia XD)
    Bardzo się cieszę i czekam na kolejne posty :-)

    Jak się nie mylę, amerykanie nazywają ją Sugar Skull.
    Mnie się ona kojarzyła zawsze z meksykańskim świętem zmarłych, ale nic więcej :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No, to się będę mogła nad Wami poznęcać. :D Ooo, a pamiętasz jaki był temat zajęć, które prowadziłaś?

      Spotkałam się z tym określeniem odnośnie makijażu. A tak naprawdę Sugar Skull to po prostu modele czaszek wykonane z cukru - ozdobione wesołymi wzorami, kolorami. Mają symbolizować dusze zmarłych, dlatego taka czaszka ma na czole napisane imię zmarłego.

      Delete
  2. jak najbardziej jestem za, miałam na studiach kulturoznawstwo i bardzo lubiłam, chętnie poczytam więcej takich wpisów:]

    ReplyDelete
    Replies
    1. W takim razie wpisy będą się pojawiały. :]

      Delete

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...