Moje spotkania z produktami Joanny to istny chybił-trafił. Te, które innym nie pasują, dla mnie okazują się ok. A te, którymi inni się zachwycają, u mnie wypadają dużo poniżej przeciętnej.
Arganowe serum i odżywkę możecie kojarzyć z innych blogów. Kupując oba produkty nie opierałam się na żadnej opinii - postanowiłam wypróbować. Tym bardziej, że nie kosztowały dużo (serum ok. 7zł, odżywka niecały 11zł).
Argan Oil - Serum do końcówek włosów
Serum mieści się w 50g tubce, wykonanej z miękkiego plastiku. Można ją postawić na zamknięciu, dzięki czeemu produkt spływa po ściankach i wykorzystujemy je do końca. Na opakowaniu opis produktu zarówno po polsku, jak i angielsku.
Serum ma przyjemną konsystencję, łatwo rozprowadza się na włosach. Ma przyjemny zapach, które polubiłam. Niestety nie utrzymuje się na włosach.
Producent obiecuje m.in. regenerację zniszczonych partii, mocniejsze końcówki, odżywienie i wygładzenie, czy ochronę przed puszeniem się.
Serum nakładałam zgodnie z zalecieniem, czyli na wilgotne końcówki włosów. Początkowo efekty rzeczywiście były wyczuwalne. Końcówki nie plątały się, przez co nie miałam problemów z rozczesywaniem włosów. Poza tym włosy były miękkie, przyjemne w dotyku. Niestety z czasem nie było już tak przyjemnie. Włosy znów zaczęły się plątać, a końcówki zaczęły żyć własnym życiem - każdy włos na swoją nutę w inna stronę. Co gorsze strasznie się puszyły.
Nie byłam w stanie dalej go używać i męczyć swoich włosów.
skład:
Argan Oil - Odżywka dwufazowa
Odżywki do włosów bardzo lubię i stosuję po każdym myciu. Odżywki w spray'u również są u mnie w użyciu. Dlatego w tym duecie to właśnie ten produkt był moim faworytem.
Opakowanie ma 100ml, pompka działa bez zarzutu. Zapach odżywki również jest przyjemny, ale na włosach utrzymuje się (przynajmniej u mnie) do wyschnięcia włosów.
Obietnice producenta są takie, jak w przypadku serum. Odżywkę należy przed użyciem wstrząsnać. Możną ją aplikować zarówno na mokre (lub lekko osuszone) włosy, jak i na suche. Tak twierdzi producent.
Rozpylenie jej na suche włosy nie było dobrym pomysłem. Nie mogłam ich rozczesać i musiałam ratować się ich myciem. Dobrze, że nigdzie akurat tego popołudnia nie wychodziłam. Aplikacja na wilgotne włosy wypadała lepiej. Ale nie mogły być zbytnio osuszone. Szczerze powiedziawszy im bardziej były mokre, tym lepszy (nie mylić z "o rany! jakie cudo!!") był rezultat. Na początku byłam zadowolona z efektów. Włosy były mięciutki, lekkie. Aż chciało się ich dotykać.
Niestety im dalej w las, tym gorzej. Włosy zaczęły być obciążone (a nie stosowałam podwójnej dawki, odległość aplikacji ta sama), puszyły się jak szalone. W ogóle wyglądały jak... półtorej nieszczęścia ;] A potem odżywka nie robiła nic. Kompletne NIC. Chociaż zaraz, jednak coś robiła. Wysuszyła mi włosy...
skład:
PODSUMOWUJĄC
Zawiodłam się na tych dwóch produktach na całej linii. Kupując je nie byłam nastawiona ne spektakularne efekty, ale na takie, jakie uzyskałam też nie. ;]
Ehhh... Bardzo trudno dziś znaleźć dobry szampon i odżywkę. Wszystko niby super, bo ma cuda działać, a robi krzywdę. Tu niby argan... :-| Nie mniej jednak czekam na recenzję szamponu Shiseido i dziękuję za prasówkę :-D
ReplyDeleteBuziaki :-*
No w tym wydaniu argan nie zadziałał. Ale dostałam inną odżywkę z arganem, którą baaaardzo polubiłam. :]
DeleteSzampon nie wiem kiedy będzie - zużywam to, co mi na półce zalega. ;)
szkoda, że ta odzywka dwufazowa tak się zachowała, bo po pierwszych słowach chciałam już po nią biec do sklepu;)
ReplyDeleteSzału nie ma. Chociaż po pierwszych dwóch tygodniach byłam zachwycona. Dopiero potem te dwa diabełki pokazały swoje rogi.
Delete