Ten ślimakowy żel pokazywałam Wam z okazji grudniowych zakupów. Większość z tych rzeczy zdążyłam juz poużywać i w niedługim czasie spodziewajcie się recenzji/przemyśleń. :)
Na pierwszy ogień recenzji z tego małego stadka idzie PUREBESS Snail School Gel. Nie bylo go w moich planach zakupowych, ale moja cera potrzebowała ratunku a przy okazji nadarzyła się promocje na ten żel. No więc jak tu nie skorzystać. :)
Teraz będzie trochę moich nieporadnych tłumaczeniowych wypocin. xD Coś mnie naszło, żeby niedzielne popołudnie nie zostało spędzone bezproduktynie a recenzja była pełna - przetłumaczyć to i owo z opakowania.
opis producenta:
Śluz ślimaka pomaga problematycznej i wrażliwej skórze. Stymuluje ją i pomaga wrócić do zdrowia. Roślinne składniki intensywnie ją nawilżają.
Producent zaleca, że w przypadku wystąpnienia jakichkolwiek niepokojących objawów zaprzestać używania i skonsultować się z dermatologiem. Te objawy to m.in. świąd, podrażnienie, obrzęk. Żelu nie należy stosować w przypadku świeżych ran, egzemy.
Żel w 90% składa się z ekstraktu ze śluzu ślimaka EGF (czynnik wzrostu naskórka). W tym miejscu zacytuję Srokę: "EGF spowalnia proces starzenia się skóry, wspomaga odnowę komórkową w naskórku, skórze utrzymać młody, chroni skórę przed uszkodzeniami i podrażnienia, poprawia strukturę skóry. Tego typu kosmetyki przeznaczone sa do skory z problemami takimi jak blizny, poparzenia, plamy pigmentacyjne, przebarwienia, trądzik czy zmarszczki. Systematycznie stosowane pozwalają odzyskać naturalną elastyczność i gładkość skóry, redukują blizny i przebarwienia oraz wypełniają zmarszczki." (źródło)
skład:
opakowanie: Żel znajduje się w miękkiej plastikowej tubce, z której bez problemu wydobywamy produkt. Tubka zakręcana, na zakrętce możemy postawić opakowanie, dzięki czemu żel nie osiądzie na ściankach. Tubkę dostajemy zapakowaną w kartonik. Dzióbek przez który wydobywamy żel jest zabezpieczony folią.
konsystencja: Żelowa, nie lejąca. Produkt jest bezbarwny.
zapach: bez zapachu
pojemność: 50g
cena: ok. 30zł na Ebay'u
ogólna ocena:
Żel jest bardzo przyjemny w aplikacji - po nałożeniu szybko się wchłania, nie zostawiając przy tym żadnego śliskiego/tłustawego filtru. Nie klei się, jest bardzo 'lekki' jeśli mogę tak o nim powiedzieć. Po nałożeniu na twarz nie czuć, że sie go ma.
Zaczęłam go używac w połowie stycznia. Teraz mamy początek maja i dopiero kilka dni temu zauważyłam, że powolutku się kończy. Kosmetyk spokojnie starcza na 3 miesiące codziennego używania. Nakładałam go na noc.
A co z obietnicami producenta? Żel rzeczywiście nawilża i uspokaja cerę. Już po dwóch tygodniac widać różnicę przed używaniem żelu, a po. Koloryt cery jest wyrównany, zniknęły mniejsze przebarwienia. Podczas używanie tego żelu zauważyłam szybsze gojenie stanów zapalnych czy podrażnień. Jak wiecie nie mam większyc problemów z trądzikiem, ale i mnie on się zdarza (ze wskazaniem na czas przed okresem, kiedy hormony szaleją). Czasami zdarzało się, że pojawiały się stadnie po kilka sztuk i nie należały do najmniejszych. A teraz? Pojawią się co najwyżej dwa i to taki, które bez problemu można zatuszować korektorem. Poza tym znacznie szybciej znikają. Żaden ze składników nie uczulił mnie, nie odczuwałam dyskomfortu.
Osobiście jestem z tego żelu bardzo zadowolona i zapewne do niego wrócę. Teraz planuję zakupić krem ślimakowy firmy SCINIC, ale co ostatecznie wybiorę nie wiem nawet ja sama. ;]
Ja używam aktualnie ślimakowej serii z Mizona i bardzo jestem zadowolona :):)
ReplyDeleteOstatnio pogniewałam się na Mizona. Rozważam kupno kremu ze ślimaka, ale tej firmie na razie podziękuję.
DeleteMiło słyszeć, że seria Ci służy. :)
nie miałaś po nim żadnych reakcji alergicznych, ostatnio czytałam o jakiś wysypach bąbelkowych po ślimaku. Sama się trochę ślimaka boję, choć bym chciała w sumie:D
ReplyDeleteTo trzeba spróbować odlewkę :-D Typowa kobietka - chciałaby, a się boi ;-D
DeleteNic z tych rzeczy - żadnej wysypki czy innych przykrych niespodzianek w postaci niegojących się bąbelków.
DeleteA Kate ma rację - warto spróbować. :)
Z chęcią go wypróbuje jak dostanę zastrzyk gotówki :) choć nie powiem ten ślimakowy żel z Mizona tez jest na mojej liście :)
ReplyDeleteZarówno ten żel, jak i Mizon mają przystępne ceny. A póki samemu się nie wypróbuje, nie będzie się wiedzieć, czy rzeczywiście nam odpowiada. :)
DeleteMisiu, ja używam tego z Mizona, tyle, że na dzień. Na razie jednak się nie wypowiem - zdecydowanie za krótko :-)
ReplyDeleteJa wybrałam opcję nocną - na drugi dzień rano cera była wypoczęta, z czasem lepiej wyglądała. :]
Deletemam slimakowy z Mizona (rozowa tubka) i szalu u mnie nie robil, ba, nawet powiedzialabym, ze przyczynil sie do powstania podskornych pryszczy na moim nosie (a pryszcze miewam raz na pol roku, moze rok) :/
ReplyDeletePostawiłam na PUREBESS, bo ich żel ma w sobie więcej ślimaka. Ostatnio czytałam o podobnym przypadku i wszystko wskazuje na "zapychanie" przez któryś ze składników.
DeleteDużo słyszałam o tych żelach ślimakowych, ale jakoś mnie zniechęcają :D a powinnam spróbować, bo mam często niechcianych gości na twarzy :)
ReplyDeleteNie ma się czego bać. :) Nikt z biednych ślimaków tego śluzu nie wyciska ani po nihc nie zbiera ;) - jest wytwarzany syntetycznie. :]
Delete